Czy
aby za pomocą sztuki mówić o rzeczach ważnych należy się uciekać do poruszania
chwytliwych, często traumatycznych tematów? Czy aby dotykać problemów
społecznych, trzeba koniecznie wyciągać na wierzch kompleksy Polaków związane z
religijnością, taplać sie w wojennych historiach, czy poruszać zagadnienia
związane z Solidarnością? Czy nie można być twórcą zaangażowanym, jeśli nie
mówi się o homoseksualistach, wykluczeniu i wszystkich innych temu podobnych
kategoriach? Susan Sontag o fotografii pisała: Fotografie szokują, jeżeli ukazują coś nowego. Niestety, poprzeczka
wędruje w górę, częściowo właśnie skutkiem rozpowszechniania szokujących
relacji[1].
Ale czy koniecznie
trzeba szokować? Czy ktoś, kto ukazuje codzienność, bez blichtru, techniki
tylko taką zwykłą, jaka jest, może być twórcą zaangażowanym? Czy w ogóle te
rzeczy są ważne, interesujące? Wydaje się, że na te wszystkie pytania
odpowiadają fotografie Michała Rumasa z cyklu pamiętniki z podwórka. Dokumentalne zdjęcia ilustrujące gdańskie
podwórka i ulice, to niezwykły cykl. Niezwykły z tego powodu, że oglądając go
odnosimy wrażenie, że to nie dziś... Tak Gdańsk wyglądał kilkanaście lat temu. To
lata 90, początek 2000. Niestety, wystarczy spojrzeć na datę wykonania, aby zauważyć,
jak ten szybko zmieniający się świat, często stoi w miejscu. Rumas dokumentuje
miejsca poza ścisłym centrum Gdańska (choć i tu nie brakuje perełek). Wchodzi
na podwórka między kamienicami we Wrzeszczu, podróżuje na Stogi, Olszynkę. Spaceruje
po dzielnicach odkrywając przed nami, że tylko pozornie zostały zmienione, tylko
reprezentacyjne ulice, okolice galerii handlowych, dworce, drogi...
Myśląc Trójmiasto najczęściej
myślimy Gdańsk. Z Gdańskiem natomiast nieuchronnie kojarzy się morze, Stocznia
i oczywiście Solidarność. Myśląc Gdańsk zawsze pierwsze skojarzenia związane są
już z dość odległą historią. Kojarzymy to miasto, jako pierwsze zaatakowane
przez Niemców w czasie II wojny światowej, jako ważny ośrodek buntu w okresie
PRL-u. Automatycznie zawsze myślimy o ważnych historycznie wydarzeniach, które
budują nam jego obraz. Najczęstsze symbole to stoczniowe dźwigi, pomnik
bohaterów Westerplatte czy Solidarność, ewentualnie Neptun na Długim Targu.
Warto jednak pamiętać, że ten historyczny odbiór związany jest głównie z
postrzeganiem miasta poza jego granicami. To przyjezdni najczęściej w ten
sposób kojarzą Gdańsk. Mieszkańcy, choć niewątpliwie związani z wydarzeniami
historycznymi obserwują więcej niż przyjezdni turyści, bądź obserwatorzy
obrazów telewizyjnych, czy artystycznych na temat Gdańska. Bo cóż ostatnio o
Gdańsku w świecie sztuki - pomnik gwałciciela, fotograficzny album Michała
Szlagi i tekst ilustrujący wszystkie trójmiejskie kompleksy. Kompleksy, które
nie są właściwie tylko kompleksami Gdańska. To, że dane społeczności czują się
niedocenione, zmarginalizowane charakterystyczne jest dla większości Polskich
miast. Tak bardzo popularne jest stwierdzenie, że Polska to wiocha....Z drugiej
strony zastanawiamy się, ale jak to wiocha? Na przykładzie samego Gdańska:
przecież mamy nowoczesne osiedla, apartamentowce, piękną reprezentacyjną
starówkę, nowoczesne drogi, stadiony, galerie handlowe. We wszystko wkraczają
nowe technologie, cyfryzacja i tym podobne zjawiska. A jednak z jakiegoś względu
hasło wiocha jest obecne. Co ciekawe o Gdańsku w ten sposób najczęściej mówią
mieszkańcy, bądź przyjezdni, którzy otrzymali możliwość bliższego zapoznania
się z miastem. Po dłuższym pobycie, nagle rozpoznają, że to rzeczywiście
zupełnie nowoczesne miasto... ale tylko pozornie. Paradoks. Zaglądając na
gdańskie podwórka, czy to w Śródmieściu ( przecież reprezentacyjnej dzielnicy
miasta) czy w niedalekim mu Wrzeszczu stykamy się z dość zaskakującym ( a może
nie?) zjawiskiem, które właśnie na swoich fotografiach zaznaczył Michał Rumas.
Kiedy oglądam jego pamiętniki z podwórka,
myślę, ale jak??? Przecież takie podwórka mogę znaleźć w moim małym miasteczku,
z którego pochodzę. Tak nie wygląda obraz Gdańska... A jednak. Rumas uchwycił to,
co skrzętnie zostało ukryte za wizerunkiem pięknych elewacji, nowoczesnych
budynków, lub oddzielone od ścisłego centrum arteriami. Zapuszczając się w niezbyt
odległe od centrum dzielnice, zaglądając na podwórka między kamienicami,
odwiedzając ogródki dostrzegł przyczynę naszych wszystkich kompleksów -
istnienie tzw. wiochy. Są to dość mocne słowa, ale niestety zupełnie prawdziwe.
Zresztą jak sam artysta twierdzi podwórka te właściwie nie zmieniły się od lat
90. Rumas sfotografował miejsca związane z jego dzieciństwem, bo przecież w
Gdańsku się urodził i wychował. Dużo czasu spędził na podwórku przy ul.
Pestalozziego, gdzie powrócił po latach. Chciał przenieść widza w czasie,
pokazać mu to jak pamięta swoje dzieciństwo - wczesne lata 90. Nie było to zbyt
trudnym zadaniem gdyż abstrakcyjne obrazy wspomnień okazały się nadal istnieć w
rzeczywistości, jakby czekały na powrót dawnego bohatera... Fotografie Rumasa,
choć brzmi to paradoksalnie to obraz przełomu lat 90. i 2000. Paradoksalnie,
gdyż zdjęcia wykonuje on w 2013 r. Minęło około 15 lat, a tak naprawdę wiele
miejsc pozostało nieruszonych: w
ogródku dalej stoi jeep, jak sam
mówi.
Poprzez swoje fotografie, Rumas
snuje bardzo ważną, choć na pewno trudną opowieść. Opowiada o tym jak bardzo
ten szybko zmieniający się świat, się nie zmienił. Jak tak naprawdę w Polsce
podchodzi się do zmian - upiększamy, rozbudowujemy to, co widoczne, resztę
spychając na margines. Co ważne swoje opowieść w formie dokumentu, adresuje nie
tylko do wysmakowanych koneserów sztuki. Przecież te miejsca w tej formie rozpoznać
może każdy. Z jednej strony snuje dość krytyczny, subiektywny monolog, z
drugiej buduje uniwersalny obraz miasta, a raczej jego niezauważanych części.
Nie jest to jednak do końca
krytyczna opowieść, choć wyciąga na światło dzienne przyczynę naszych
kompleksów, to pozostawia też ciekawy ich obraz. Obraz nostalgii, tęsknoty, co
zapewne związane jest z obszarem wspomnień. Obrazy wspomnień jak pisał
Wunenburger to obrazy osłabione, niepewne[2].
Na zdjęcia Rumasa, też patrzymy z tą niepewnością, z niedowierzaniem zastanawiamy
się czy jest to wynik naszej pamięci, czy ówczesny obraz. Choć w warstwie
formalnej są one pozbawione tzw. artystycznych trików, które mogłyby jasno
zaznaczać, że te obrazy, są minione. To jednak charakterystyczna dla nich
pustka, brak postaci i swoistego rodzaju zawieszenie
przywodzi na myśl uczucia związane z tęsknotą za czymś. Cykl Pamiętniki
z podwórka można by porównać do fotografii Krzysztofa Zielińskiego Briesen, wykonanych w roku 2010 w
Berlinie. Zresztą Michał nie ukrywa, że spotkanie i praca z Zielińskim były
swoistego rodzaju inspiracją. Podobnie jak Zieliński nie umieszcza na swoich
zdjęciach bohaterów. Opisując Gdańsk także nie skupia się na jego
charakterystycznych elementach. Zieliński tworząc cykl Briesen szukał analogi
pomiędzy Berlinem, a swoim rodzinnym miastem Wąbrzeźnem. Jak można przeczytać w
tekście kuratorskim do wystawy jego fotografii: Fotografie przedstawiające nowoczesne miasto odarte ze zgiełku
i chaosu, zabierają odbiorcę w nostalgiczną podróż po miejskiej
codzienności uwięzionej w bezczasie. Poszukując symbolicznych znaczeń
w architekturze Berlina ukazanego bez rozmachu, przypominającego raczej
zwyczajne prowincjonalne miasto niż potężną stolicę, Zieliński wydobywa pustkę,
bezruch, ciszę i melancholię miasta[3].
Rumas
koncentrując się na podobnych szczegółach poszukuje raczej analogi w czasie, a
nie między przestrzeniami miast. Powodem
powstania fotografii, jak twierdzi artysta był pośrednio wyjazd do Berlina i
tęsknota za domem, rodzinnymi miastem, dobrze znanymi miejscami. Kiedy wrócił
okazało się, że nic się nie zmieniło, nie trzeba było specjalnych aranżacji,
poszukiwań w innych miastach, aby utrwalić swój pamiętnik. Wystarczyło wejść na
dawne podwórko, aby zobaczyć widok sprzed 15 lat.
Pamiętniki z podwórka, to bardzo
ważny cykl. Jak pisała Susan Sontag o fotografii w ogóle: oddają te rzeczywistości, które już istnieją, ale które dopiero aparat
fotograficzny potrafi ujawnić[4].
fotografie: Michał Rumas
Pamiętniki z Podwórka
wystawa: 6.12 - 17.01.2013
Projektornia GAK
ul.Dworska 29A
Gdańsk
Projektornia GAK
ul.Dworska 29A
Gdańsk
Organizatorzy: Michał Rumas, Projektornia GAK, Fundacja Inicjatyw Społecznych "Się Zrobi!".
Partnerzy: iBedeker, Agencja Fotograficzna Kosycarz Photo Press
Patronat medialny: trojmiasto.pl
Dofinansowano ze środków Miasta Gdańska
Projekt zrealizowano przy pomocy finansowej Województwa Pomorskiego
* Tekst przygotowany na potrzeby katalogu do projektu Pamiętniki z podwórka
[1]
Susan Sontag, O Fotografi, warszawa 1986, s. 20.
[2]
Zob. Jean Jacques Wunenburger, Filozofia obrazów, Gdańsk 2011, s. 30
[4]
Susan Sontag, O Fotografi, Warszawa 1986, s. 112
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz