Śmierć, Lord Nelson i postkolonialny lisek....

fot.1


      Od ponad dwóch tygodni w Gdańskiej Galerii Miejskiej mamy możliwość obejrzenia wystawy Yinka Shonibare, artysty pochodzenia brytyjsko - nigeryjskiego. Shonibare, choć w Polsce nie jest może specjalnie rozpoznawalny to zdążył już w świecie sztuki wiele osiągnąć, chociażby dzięki prezentacji na Bienalle w Wenecji w 2001 i 2007 r. Artysta urodził się w Wielkiej Brytanii, lecz wychował w Nigerii, aby po latach powrócić do Europy i tam studiować a następnie rozwijać swoją karierę artystyczną. Pochodzenie i doświadczenia młodości niewątpliwie wpłynęły na jego twórczość, która konsekwentnie skupia się wokół zagadnień związanych z postkolonializmem.

            Postkolonializm to dyscyplina naukowa, która niestety, ale w Polskiej historii sztuki jest niezbyt popularna. Moja edukacja, ale też i samokształcenie jakoś omijały te zagadnienia. Dopiero poszukując materiałów do tego tekstu trafiłam na kilka publikacji poruszających tę tematykę. Gdańska Galeria Miejska niewątpliwie próbowała sprostać zadaniu wyjaśnienia tej problematyki nie tylko przez wystawę, ale także przez cykl spotkań z autorami i badaczami zajmującymi się tym obszarem badań. Niestety nie mogłam być obecna podczas dyskusji, dlatego trudno też jest odnosić mi się bezpośrednio do tego kontekstu z obawy przed popełnieniem błędu. Z jednej strony jak już wspomniałam refleksja postkolonialna w Polskiej sztuce czy też historii sztuki jest mało popularna. Być może z tego względu, iż kojarzy nam się głównie z niewolnictwem i dość odległą Afryką. Może to być też związane z prostym rozumieniem samego słowa postkolonializm, które ujmujemy, jako coś po kolonializmie.  O kontrowersjach związanych z tak prostym, a tym samym też nie do końca właściwym rozumieniem tego terminu pisała Anna Loomba w książce Kolonializm/postkolonializm, wydanej w 2011 r.[1] W Polsce wydaje się, że kolonializm nie istniał, a więc nie ma i postkolonializmu. Dlatego też strategie te mogą być pomijane. Jednak analizując tematykę bliżej i wnikliwiej, można nawiązując do Ewy Klekot powiązać kolonializm z praktykami nie tylko niewolnictwa, ale i poddaństwa czy pańszczyzny[2]. A te zjawiska już, w Polsce były dość powszechne aż do XIX w. Silniejsi mieli władzę i przymuszali do darmowej pracy na swoją rzecz słabszych i biedniejszych. Takich podobieństw można znaleźć więcej. Bo choć Polska przez wiele lat była pod okupacją, to częściowo było to coś na kształt kolonii, z tym, że takie pojęcia w kontekście wyrządzonej nam krzywdy i wiecznie towarzyszącego z tego tytułu żalu wydają się być nie na miejscu. Ale czy w czasach PRL, czy wcześniejszych zaborów, które wcielały nasz kraj w systemy państwowe sąsiadów nie byliśmy ich swoistego rodzaju kolonią? Także pracowało się na rzecz silniejszego, to on miał władzę, to on decydował i czerpał korzyści. Nie było mowy o niepodległości, a jedynie o zależności i podległości.  Jednakże w kontekście tamtych wydarzeń nie używa się sformułowań związanych z kolonializmem, gdyż wydają się one być nacechowane mniej drastycznie niż zabory i niewola. Kolonializm, a tym samym i postkolonializm pozostaje dla nas dość odległym, egzotycznym zjawiskiem.  Dlatego tym bardziej ważna jest wystawa w Gdańskiej Galerii Miejskiej, która może nie zmusza, ale prowokuje do zastanowienia się nad tym zagadnieniem.

      Prace wybrane Yinka Shonibare, zaprezentowane na wystawie to zbiór grafik - wydruków cyfrowych, który kojarzy się z kolażami.  Składają się na nie studyjne fotografie i malarstwo prezentowane publiczności w postaci wydruków w złotych ramach. Bogata kolorystyka niecodzienne stroje modeli, paterny, teatralizm i nastrój, który na myśl przywodzi mi malarstwo Caspara Dawida Friedricha to mieszanka nie wybuchowa, ale jednak zaskakująca....  Odczuć można, że coś jest na miejscu, a coś zupełnie nie pasuje. W cyklu Fake death Picture, Shonibare inscenizuje śmierci znanych dawnych artystów. Przedstawia śmierć Maneta, da Vinciego, Wallisa. Jednak zamiast artystów na wydrukach obserwujemy barwnie ubraną postać stylizowaną na Lorda Nelsona. Pozostałe postacie,( o ile są ukazane) to także figury nie z obrazów i epoki pierwowzoru , ale kojarzone właśnie z czasem kolonializmu i niewolnictwa. Opowieść o Nelsonie na wystawie kończy Addio del Passato - video przedstawiające śpiewaczkę, przebraną za Frances Nisbet - żonę Nelsona, z tą różnicą, że aktorka jest czarnoskóra. 
fot.2

         Niewątpliwie wchodząc do galerii od samego początku możemy zaobserwować opowieść o śmierci. O ile, aby dotrzeć i rozumieć zagadnienia postkolonializmu trzeba trochę po dedukować, o tyle śmierć jest jasna od samego początku. Wykonywana na video aria operowa La Traviata Giuseppe Verdi‘ego podkreśla przejmujący nastrój związany z żalem.  Ostatnim obiektem wystawy jest "lisek" - manekin lisa ubranego w barwną sukienkę, który w jednej ręce trzyma pozłacany pistolet, w drugiej telefon. Obiekt ten, choć niejako oderwany od pozostałej opowieści utrzymany jest w podobnej można by powiedzieć barokowej stylistyce, gdzie w pierwszej chwili przyciąga nas bogactwo barw tkaniny i kontrasty pozornie niepasujących do siebie paternów. Z drugiej strony chyba najprościej i najłatwiej ilustruje zagadnienia postkolonializmu, do których odnosi się Shonibare. Postkolonialny lis w sukience, która kojarzy się z ludowością, kulturą afrykańską, a w łapach trzyma narzędzie charakterystyczne dla zachodniej kultury - kojarzone z cywilizacją i rozwojem technologicznym - telefon. Z jednej strony próbuje zachować swoją narodową tożsamość, ( która w ciągu dalszych badań okazuje się być jednak też narzuconą) z drugiej poddaje się wpływom kultury zachodniej[3].

fot.3

            Wystawa, choć przyjemna w odbiorze czysto wizualnym, nie jest łatwa. Głównie z tego, względu, że porusza zagadnienia niezbyt popularne w Polsce, a ponadto ukazuje je w sposób odmienny niż ten, do którego się przyzwyczailiśmy. Żal związany z jednej strony ze śmiercią, z drugiej też w pewien sposób związany z epoką kolonializmu i jej nieodwracalnym wpływem na kultury afrykańskie Shonibare przedstawia w sposób trochę ironiczny, przejaskrawiony. Nie cała stylizowana sytuacja, ale detale i szczegóły mają podkreślać jego opowieść. Używa metafor, odwołując się do czasów dawnych, bądź jak w przypadku obiektu łączy ze sobą współczesność i elementy charakterystyczne dla kultury zachodniej z elementami folkowymi kojarzonymi z Afryką. Opowieści afrykańskie i ta kultura są dla nas odległe, znane jedynie z telewizji, dlatego też być może są trudne do zrozumienia i rozszyfrowania.  Wyjaśnieniu wystawy nie pomógł też sam wernisaż, po którym pozostałam z dziwnym uczuciem, że ta wystawa jest przegadana. Śmierć, Lord Nelson, postkolonializm, opera, miłość i jeszcze pistolet Colonela Gadafiego. Na niewielkiej przestrzeni Gdańskiej Galerii Miejskiej to dużo         ( nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że brak tam jeszcze tylko feminizmu i gender). Prosiłoby się o większą wystawę monograficzną tego artysty, której ścieżki prowadziłyby od jednej opowieści do drugiej. Nie mniej jednak jest to wystawa ważna, bo poruszająca nowe zagadnienia i pobudzająca do dyskusji, która znajduje się obecnie gdzieś na marginesie.  Porusza nasze myślenie i prowokuje do dalszych poszukiwań i zgłębiania tematu, a to przecież jest bardzo ważne, aby sztuka prowokowała do myślenia, pobudzała i emocje i umysł.


Yinka Shonibare/wybrane prace
Wernisaż: 29.11.2013 | 19:30 
Wystawa: 30.11 - 31.12.2013 
Kuratorka: Patrycja Ryłko
Miejsce: Gdańska Galeria Miejska 2 (GGM2), ul. Powroźnicza 13/15, Gdańsk, 80-828
Godziny otwarcia galerii: wt-śr 11-17, czw.-niedz. 11.00-19.00 
WSTĘP WOLNY

fot.1 Yinka Shonibare „Fake Death Picture”, „(The Death of Chatterton – Henry Wallis)”, 2011. Digital chromogenic print. Framed: 58 5/8 x 71 1/4 inches (źródło: materiały prasowe organizatora)
fot. 2 Yinka Shonibare „Addio del Passato” (stills), 2011. Digital video. Duration: 16 minutes, 52 seconds (źródło: materiały prasowe organizatora)
fot. 3 Yinka Shonibare „Revolution Kid (fox girl)”, 2012. Mannequin, Dutch wax printed cotton, fibreglass, leather, taxidermy fox head, steel base plate, BlackBerry and 24 carat gold gilded gun 44 x 36 x 30 inches (źródło: materiały prasowe organizatora)


[2] Informacje zaczerpnięte z tekstu kuratorskiego do wystawy Yinka Shonibare, zob. http://www.ggm.gda.pl/pl,1,18,0,969,0,Yinka_Shonibare_wybrane_prace,0,index.html, dostęp 10.12.2013.
[3] Tkaniny, w które ubiera swoje postacie Shonibare były w rzeczywistości produkowane w Holandii, na wzór strojów Indonezyjskich i masowo sprzedawane w Afryce w XIX w. zob:http://www.ggm.gda.pl/pl,1,18,0,969,0,Yinka_Shonibare_wybrane_prace,0,index.html dostęp. 11. 12. 2013.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz