o aukcjach młodej sztuki słów parę....

              Chwilowa przerwa w tekstach, jaka tu nastała związana jest z jakimś dziwnym ruchem w świecie polskiej sztuki, która za sprawą ostatnich skandali wydaje się być niezwykle popularna.  Trochę zastanawiałam się, o czym napisać, bo ostatnio działo się sporo. Jednakże wszystkie wydarzenia były na bieżąco komentowane przez branżowe magazyny, dlatego też nie chciałam powielać kolejnych tekstów na temat niedoszłego gdańskiego pomnika, afery w CSW czy najnowszego skandalu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
                Do napisania tego tekstu skłonił mnie album, który ostatnio obejrzałam na fejsbookowym Fan Page Sopockiego Domu Aukcyjnego[1].  Zaczęłam rozmyślać, o co tak naprawdę chodzi i na czym to wszytko polega. Album, o którym piszę, to fotografie prac wystawionych na najbliższą aukcję młodej sztuki, która odbędzie się w Krakowie. 
Ale, po kolei...

                Ostatnio aukcje młodej sztuki cieszą się coraz większą popularnością. Początkowo odbywały się średnio dwa, trzy razy w roku. Teraz można by powiedzieć, że są średnio raz w miesiącu, a za ich organizację zabrała się większość domów aukcyjnych. Nie brakuje też tekstów na temat tych aukcji, gdyż niewątpliwie bywają kontrowersyjne. Dlaczego kontrowersyjne? Głównie z powodu niezbyt wysokiego poziomu artystycznego prac. Jest to pierwszy problem, na który chciałam zwrócić uwagę.  O niskim poziomie aukcji pisała Kama Wróbel, która za przyczynę podaje brak selekcji[2].  Jednakże z własnych doświadczeń wiem, że selekcja jest prowadzona. Domy aukcyjne często nie odpowiadają nawet twórcom na ich zgłoszenia i myślę, że zupełnie świadomie wybierają prace do aukcji.  Przyczyną niskiego poziomu może być zwyczajnie to, że artyści do aukcji zgłaszają swoje niezbyt udane realizacje. Tłumaczy się to najczęściej tym, iż wystawienie dział na aukcję wiąże się z dużym ryzykiem. Przyjmijmy, że wystawiam swoją najlepszą pracę, podczas aukcji brak jednak zainteresowanych danym rodzajem ekspresji. Praca zostaje wylicytowana za kwotę minimalną, czyli 500 zł, a artysta z tego otrzymuje 50 % i pozostaje niesmak. Dlatego też, aby zmniejszyć ryzyko wysyła się prace, na których mniej zależy, które wydają się być mniej cenne. Z tego wszystkiego osoby zajmujące się selekcją wybierają następnie te, które zostaną opublikowane w katalogu i wystawione na sprzedaż. Dziwi jednak to, że czasem na aukcje trafiają naprawdę prace niskich lotów. Nie jest to pozytywna sytuacja, gdyż aukcje te budują niejako wyobrażenie kolekcjonerów na temat młodej sztuki. Raz powtarzając za Wróbel[3] w potencjalnym kliencie rodzi się błędne przeświadczenie  o tym, że sztuka młoda jest po prostu sztuką tanią.  Dwa, że kojarzy się ona z niezbyt wysokim poziomem.  Tym samym wielu twórców nie chce się utożsamiać z tym zjawiskiem. Rodzi się swoistego rodzaju podział rynku sztuki na rynek aukcyjny i galeryjny. Bo warto pamiętać, że komercyjne galerie także sprzedają prace twórców. Różnica polega na tym, iż promują one zupełnie inną, jakość sztuki [4]. Oczywiście należy się zgodzić, że są odbiorcy, którym rodzaj sztuki lansowanej przez domy aukcyjne odpowiada. Nie wszyscy przecież są wielbicielami sztuki współczesnej i niektórzy oczekują prac w bardziej klasycznym  wydaniu[5].

            Inną rzeczą, która nurtuje mnie w związku z aukcjami młodej sztuki, jest samo zagadnienie młoda sztuka.  Właściwie nie ma jakiś teoretycznych ani prawnych regulacji na ten temat. Ale są różne konkursy, festiwale adresowane do tzw. młodych twórców, których celem jest promocja i wsparcie młodej sztuki.       I tak warszawska Zachęta, jako wiek graniczny w Spojrzeniach uznaje 36 lat. Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Młoda Polska dedykowane młodym uznaje za granicę wiek 35 lat. W Talentach Trójki młodość traktuje się, jako wiek poniżej 30 lat. Miasto Gdańsk przyznając nagrody dla młodych twórców kultury przykład bierze z ministerstwa. Są też konkursy jak np. Nowy Obraz w Poznaniu, który nie przyjmuje wieku granicznego, ale jako granice wyznacza max dwa lata po uzyskaniu dyplomu uczelni artystycznej. W Biennale Młodej Sztuki Rybie Oko organizowanym przez Bałtycką Galerię Sztuki w Słupsku granicą znowuż jest wiek 35 lat. Zupełnie odmienna wizję młodości stosuje natomiast Sopocki Dom Aukcyjny, czy np. Desa Unicum. Na aukcjach możemy znaleźć prace takich artystów jak np. Artur Trojanowski urodzony w 1968 r. Żeby nie było, że może jakoś niedawno ukończył studia, więc sprawdziłam. Dyplom uzyskał 20 lat temu. Ale ten artysta nie jest wyjątkiem - jest to zwyczajnie pierwszy, który rzucił mi się w oczy w katalogu, jako młody. Pojawiają się i twórcy jak Zbigniew Blekiewicz urodzeni pod koniec lat 50. Obecnie artysta ten ma 56 lat, więc naprawdę trudno mówić tu o młodości. Trudno też mówić o debiucie, bo artysta ma na swoim koncie już kilkanaście wystaw w kraju i za granicą. Do niedawna pracował także, jako adiunkt na ASP w Gdańsku.
     Więc jak to jest naprawdę z tymi aukcjami młodej sztuki? W skrócie to ani tam wiele sztuki, a tym bardziej młodej. Wiem, że tym zdaniem bardzo uogólniam całą sytuację. Zdarzają się na aukcjach owszem prace dobre i też artyści młodzi. Jednak dwa powyższe problemy wskazane przeze mnie na pewno nie świadczą na plus ani dla domów aukcyjnych ani tym samym młodych ( tych naprawdę młodych) twórców. Jednak zdaje mi się, że najbardziej pokrzywdzonym w tym całym mechanizmie pozostaje widz - kolekcjoner, któremu pod pretekstem młodej sztuki podsuwane są albo słabe prace, albo prace twórców już wcale nie młodych, którym średnio powiodło sie w świecie galeryjnym. Trudno mi jest określić, jakimi kryteriami kierują się eksperci, marszandzi, którzy powinni dbać o poziom aukcji. W pewien sposób przecież buduje oni wizerunek sztuki w Polsce.

Ze względu, iż nie posiadam praw autorskich do zdjęć zamieszczonych w katalogach aukcyjnych zamieszczam poniżej linki do stron gdzie można obejrzeć moim zdaniem perełki najbliższej aukcji SDA.





[3] Tamże.
[4] Nie mam tu na myśli galerii komercyjnych lansujących trendy podobne do domów aukcyjnych jak galeria Triada itp.
[5] Odnoszę się tu do komentarza znalezionego na portalu trójmiasto.pl, który dotyczył prezentowanej w Wielkiej Zbrojowni wystawy najlepszych dyplomów. Poniżej komentarz: plastuchy niech zajmą się malowaniem obrazów - realistycznych pięknych pejzarzy, martwej natury i życia codziennego itd... niech rzeźbiarze rzeźbią piękne rzeźby a nie doklejają gipsowym odlewom fi-uta, i myślą że wszystko pięknie -gdzie podziali się prawdziwi wspaniali malarze gdzie rzeźbiarze!? czy dziś każdy już idzie na łatwiznę i zamiast Tworzyć prawdziwą Sztukę, postawi krzesło na scenie i myśli, że jest genialny? Przeciez to chore!!! -ludzie obudźcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz