I ta cisza, ten brak słów ... Rozmowa z Moniką Filipek

 Sama rozmowa i wywiad z młodą artystką sprowokowane zostały tuż po wernisażu Młode malarstwo 2013 w Gdańsku. Jednakże zdecydowałam się na publikację dopiero teraz z różnych przyczyn. Między innymi dlatego iż obecnie na Uniwersytecie w Gdańskim odbywa się kolejna prezentacja młodego malarstwa, będąca częściowo przeniesieniem poprzedniej. Z racji tego iż ekspozycji jeszcze nie miałam okazji obejrzeć, chciałam zachować milczenie w tej sprawie, a zaprosić do wywiadu oraz obejrzenia pracy , które niejako uzupełniają mój ostatni wpis.




refleksje o młodym malarstwie...

            Młode malarstwo w Gdańsku to cykliczna wystawa, rokrocznie organizowana przez Wydział Malarstwa gdańskiej ASP. Jak sam tytuł wskazuje jest to prezentacja malarstwa najmłodszego pokolenia absolwentów ASP. Co roku mamy możliwość obejrzenia i skonfrontowania ze sobą wszystkich dyplomów powstałych na tymże wydziale. Na wystawie zawsze można zobaczyć prace lepsze i gorsze gdyż wydział nie ocenia i nie wartościuje dyplomów (podobno). Co ciekawe i z drugiej strony ważne, większość prac nie wykracza poza tradycyjne medium. Zdarzają się i owszem instalacje obiekty czy video, jedynie, jako dodatki i uzupełnienia. Świadczy to na pewno o dużym przywiązaniu do tradycji, ale czy tylko?

o niełatwych związkach... Rafał Bujnowski i Oskar Dawicki w Gdańsku

Pijak i jego pies. Taka relacja stereotypowo przywodzi od razu na myśl bezinteresowną lojalność i oddanie. Pies idzie zawsze i wszędzie za swoim pijakiem, snując się głodny i zaniedbany. Mógłby go opuścić i odejść tam gdzie było by mu lepiej, tam gdzie ktoś by się nim zainteresował, podąża jednak za bezuczuciowym, zniszczonym i zapewne także samotnym pijakiem. Relacja taka jawi się, jako związek dwóch samotnych jednostek, które poza sobą nic nie posiadają. Pies w tej sytuacji jest raczej ofiarą, która mimo wszytko na tę relację się decyduje i oddaje się bezwarunkowo. Jest to związek trudny, można nawet pokusić się o nazwanie go chorym... Do takich właśnie relacji prawdopodobnie[1] została sprowadzona wystawa Rafała Bujnowskiego i Oskara Dawickiego, która aktualnie ma miejsce w gdańskiej galerii miejskiej. W krótkim wprowadzeniu do wystawy, pada sugestia, że to wystawa  o związku psa z pijakiem, a może i artysty ze sztuką[2] Rozpatrując to stwierdzenie dosłownie, już na początku wykluczyć można, że nie ma tam ani psa, ani pijaka, chyba, że właśnie artystę uznamy za te zwierzę a sztukę za pijaka. Dużo łatwiej zgodzić się wtedy z resztą założenia wystawy.


Śmierć, Lord Nelson i postkolonialny lisek....

fot.1


      Od ponad dwóch tygodni w Gdańskiej Galerii Miejskiej mamy możliwość obejrzenia wystawy Yinka Shonibare, artysty pochodzenia brytyjsko - nigeryjskiego. Shonibare, choć w Polsce nie jest może specjalnie rozpoznawalny to zdążył już w świecie sztuki wiele osiągnąć, chociażby dzięki prezentacji na Bienalle w Wenecji w 2001 i 2007 r. Artysta urodził się w Wielkiej Brytanii, lecz wychował w Nigerii, aby po latach powrócić do Europy i tam studiować a następnie rozwijać swoją karierę artystyczną. Pochodzenie i doświadczenia młodości niewątpliwie wpłynęły na jego twórczość, która konsekwentnie skupia się wokół zagadnień związanych z postkolonializmem.

Przy piwie każdy mądry ( a na trzeźwo się nie chce)

Szanowni koledzy i koleżanki
Nie jednokrotnie spotykając się w kuluarach uczelni gdańskich, rozmawiając przy kawie tudzież pifku i papierosach narzekamy na niedobór kultury w Trójmieście... Jest tak źle...Bo nic się nie dzieje, a jak już się dzieje to wydaje nam się to marne. Inną rzeczą jest to,  że o wielu wydarzeniach dowiadujemy się na ostatnią chwilę. Zgrozą naszego jęczenia jest  brak zainteresowania sztuką przez środowisko lub osoby spoza środowiska.  Często gęsto wynikiem naszych narzekań jest rodząca się niechęć do robienia czegokolwiek. Po co organizować wystawę, pokazywać swoje prace skoro i tak nikt nie przyjdzie ( skąd ja to znam). Marudzą chyba wszyscy. Nawet ja. 

w ogródku dalej stoi jeep *


    Czy aby za pomocą sztuki mówić o rzeczach ważnych należy się uciekać do poruszania chwytliwych, często traumatycznych tematów? Czy aby dotykać problemów społecznych, trzeba koniecznie wyciągać na wierzch kompleksy Polaków związane z religijnością, taplać sie w wojennych historiach, czy poruszać zagadnienia związane z Solidarnością? Czy nie można być twórcą zaangażowanym, jeśli nie mówi się o homoseksualistach, wykluczeniu i wszystkich innych temu podobnych kategoriach? Susan Sontag o fotografii pisała: Fotografie szokują, jeżeli ukazują coś nowego. Niestety, poprzeczka wędruje w górę, częściowo właśnie skutkiem rozpowszechniania szokujących relacji[1].



o aukcjach młodej sztuki słów parę....

              Chwilowa przerwa w tekstach, jaka tu nastała związana jest z jakimś dziwnym ruchem w świecie polskiej sztuki, która za sprawą ostatnich skandali wydaje się być niezwykle popularna.  Trochę zastanawiałam się, o czym napisać, bo ostatnio działo się sporo. Jednakże wszystkie wydarzenia były na bieżąco komentowane przez branżowe magazyny, dlatego też nie chciałam powielać kolejnych tekstów na temat niedoszłego gdańskiego pomnika, afery w CSW czy najnowszego skandalu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
                Do napisania tego tekstu skłonił mnie album, który ostatnio obejrzałam na fejsbookowym Fan Page Sopockiego Domu Aukcyjnego[1].  Zaczęłam rozmyślać, o co tak naprawdę chodzi i na czym to wszytko polega. Album, o którym piszę, to fotografie prac wystawionych na najbliższą aukcję młodej sztuki, która odbędzie się w Krakowie. 
Ale, po kolei...